Witam
Znajdujemy sie od 2 dni tuz przy granicy z Panama w miejscowosci Capurgana.
Droga byla dluuga 10 godzin w autobusie z tego 6 po drodze ktorej wlasciwie nie bylo, pozniej w miejscowosci Turbo przesiedlismy sie na szybka lodz motorowa i po 2,5 h doplynelismy do Capurgany. Morze tu jest dosyc niespokojne wiec do dzisiaj czujemy jak nas plecy nawalaja od skakania po falach :)
Fajna mala wioska nad m. karaibskim, plan jest ambitny, chcemy poplynac na wyspy San Blas, jest to bardzo dlugi archipelag skladajacy sie z kilkudziesieciu wysepek, zamieszkiwanych przez indian Kuna . Maja oni tam swoja autonomie, choc wyspy naleza do Panamy.
Narazie czekamy na lodz, wstepnie dogadalismy sie z kolesiem ze wezmie nas na najbardziej wysunieta na polnoc wyspe za 50 dolcow, pozniej juz sobie musimy radzic sami, no wlasnie i tu jest problem, bo czasu mamy jeszcze 2 tyg, a plynac bedziemy w jedna strone 3 dni. Hehe damy rade :)
Jak narazie plywamy w cieplutkim morzu, zjedlismy wczoraj gigantycznego kraba , snoorkelujemy.
Bylismy wczoraj w La Miel, malenkiej przygranicznej miejscowosci w Panamie na bardzo ladnej plazy, (wreszcie znalazlem zyjaca rafe) bo tu w Capurganie jest martwa, oprocz tego sa bardzo silne prady i ciezko doplynac do brzegu :) jak wyplywalem z miejsca gdzie bylismy rozbicie to na brzeg wychodzilem jakies 100 metrow na prawo :)
Pewnie nie odezwe sie teraz dluuugo nie sadze zeby Kuna mieli siec :)
Czujemy sie juz wszyscy dobrze, jemy kraby ryby i czekamy na ta cholerna lodz .
Trzymajcie kciuki
Nazary