Czolem
Aktywnie spedzilismy ostatnie dwa dni. Wczoraj bylismy na raftingu na rzece Suarez.
Plynelismy jakies 3,4 godziny trudnosci to podobno 4+ czasem 5. Bylo czadowo. I chce sie jeszcze ostrzej hehehe. Wrocilismy poznym popoludniem do San Gil zmeczeni i glodni. posiedzielismy w hostelu pozniej z gringosami popilismy piwka i poszlismy spac.
Daje link do filmu w roli glownej nasz wspanialy zespol !!! 2 polakos 1 trynidad i tobago, 1 Kolumbijczyik i jeden Szkot!!
http://www.youtube.com/watch?v=d0KxCrZ1I0E
Dzisiaj jak zwykle wstalismy kolo 7, poszlismy kupic bilety do Santa Marta na jutro wieczor, i wsiedlismy do autobusu do pieknego kolonialnego miasteczka Barichara. Miasto jest urocze i z wieloma pieknymi kosciolami i co najwazniejsze wreszcie jest cicho!! przynajmniej bylo na poczatku bo pozniej zaczeli sie zjezdzac turysci.
co mozna robic w takim miasteczku... krzatac sie i to tez robilismy od uliczki do uliczki pstrykajac fotki okolo 13.00 poszlismy na obiad Ela glodna nie byla ale ja chcialem zjesc lokalny przysmak Cabro con pepitoria czyli jak to w przewodniku jest napisane koza z krwia i organami hehehe. Bylo pychaaaaa koza niedosmazona strasznie krwista obok flaki do tego gotowany maniok i salatka mniaaaam Ela sie nie skusila... nie wiem czemu.
Po obiadku ruszylismy pieknym szlakiem zwanym Camino Real w kierunku miejscowosci Guane nazwa pochodzi od Indian Guane ktorzy zamieszkiwali te tereny. Wlasciwie nikt nim nie chodzi wszyscy wybieraja szose jakies 10 kilometrow a szlak prowadzi pieknymi zboczami opadajacymi do kanionu rzeki Suarez. Mozna nawet znalezc skamieliny czy jak to sie tam nazywa kilka widzielismy ale odcisniete w wielkich kamieniach wiec do kieszeni sie nie dalo... po 2 godzinach marszu w upaaaale jakies 35 stopni dotarlismy do Guane. Tu dopiero cisza. Lokalsi siedza oparci o sciany na nic nie zwracdaja uwagi, miescina ma moze ze 4 ulice i jest bardzo przyjemna poszedlem nawet do muzeum paleontologicznego i archeologicznego. Eli sie nie chcialo to sobie zobaczylem nawet indianca Guane idealnie zachowane zwloki.... i inne ciekawostki. Na koncu zwiedzania byla tablica z monetami od najstarszych do najnowszych w danym kraju krajów bylo sporo ale Polski nie bylo... co tam dalem Pani 5, 2, i jednogroszowke i nasze monety wisza juz na scianie w Guane w Kolumbii Ha ! niestety mialem tylko takie nominaly....zeby nie bylo ze przyskapilem.
Tak sobie siedzielismy w Guane czekajac na autobus kiedy podeszla do nas rodzinka z Medellin izaproponowali ze podwioza nas do Barichary, strasznie mili ludzie w Baricharze wpadlismy odrazu w autobus do San Gil i wieczorem bylismy juz w hostelu.
Piekny, goracy i udany dzien, jutro jeszcze w ciagu dnia pojdziemy nad jakies wodospady podobno maja 200 metrow jakies 20 kilometrow od nas a wieczorem nad morze!! ponizej foteczki i buziaki