Pandan Island

Ufff jesteśmy, ulokowani w bardzo prostym bungalowie, woda w kranie słona, w miednicy słodka do oblewania się, Wyspa spokojna przywitała nas burzą i ulewą, ale kolejnego dnia świeci już piękne słońce, popełniliśmy podstawowy błąd nie wywalając całego jedzenia z plecaków i karaluchy nas zaatakowały w potwornej sile, ale chyba juz im daliśmy radę. To taka typowa wyspa na totalny relaks plan był ze spędzimy tu 5 dni czy 6 , nie pamiętam, ale może zmienimy planszę po trzech, zobaczymy. Aaa co pod wodą słychać ? Ano pod wodą pływają żółwie wielkości dorosłego Nazara, a jak się popłynie kawałek dalej to się trafia na wielką rafę z mnóstwem kolorowych rybek, problem tylko taki że widoczność nie jest zbyt dobra, więc trzeba dawać duże nury a na moją pękniętą błonę bębenkową po kanionach, nie jest to najlepsze rozwiązanie :) Hania co chwile znajduje nową rozrywkę, tutaj papuga, tutaj chlapu chlapu, dalej inne atrakcje. Powoli się aklimatyzujemy do tutejszych warunków i chyba może być tylko lepiej :) Jutro może pojedziemy na wycieczkę do pobliskiego miasta Sablayan, a tam niedaleko jest więzienie :D i podobno można je zwiedzać hehe więc czemu nie. Jak zwykle trzymajcie kciuki, kolejny wpis pewnie już z Palawanu, choć kto wie. może jeszcze wcześniej gdzieś wylądujemy , a niebawem dodam jakieś zdjęcia.

Zdjęcia (6)

Komentarze (0)