Prawie 24 godz podrózy. Docieramy do Manili. Oczywiście Hania najepiej zniosła podróż, przesypiając większą jej czasu. Ja oczywiście sponiewierany bo spać w samolocie nie umiem, Ela lepiej bo umie :P Po przyjeździe do bardzo fajnego hotelu Oasis Park hotel, poszliśmy na miasto na krótką przechadzkę, i się troszkę przeraziłem. Wózek spacerówka mclarena to totalna porażka bo tu nie ma gdzie tym wózkiem jeździć , no chyba że po ulicy ale to śmiertelne zagrożenie ;] chodniki nie istnieją , znaczy istnieją ale wózek na nich nie daje rady , szczególnie z małymi kółkami. Na ulicy smród, ludzie leżą samochody jeżdżą na złamanie karku, hałas, czyli AZJA :) Co ciekawe błyskawicznie robi się ciemno, dosłownie pół godziny i całkowita ciemność więc nie chcąc wracać po ciemku szybko wróciliśmy do hotelu popływać w basenie. Kolejnego dnia pospaliśmy do 10:30 !!!!!! Hanka od 20:30. Jakieś święto w najlepszym momencie kiedy mogło się tylko trafić :) Zwiedziliśmy oceanarium w Manili i to chyba był najlepszy wybór na wycieczkę z dzieckiem, trzeba przyznać że naprawdę super jest to zrobione, fantastyczne rybska, rybki obgryzające stopy, jakiś show z fokami czego akurat nie lubię ale Hania była zachwycona, spędziliśmy tam kilka dobrych godzin i wróciliśmy do hotelu. Jutro pobódka o 2:30 i lecimy na Mindoro, a dokłądnie na Pandan Island. Wreszcie plaża :)