Trzeba troche odetchnac, wiec wybralismy sie do Central Parku, Odwiedzilismy w nim przy okazji male zoo z kilkoma ciekawymi gatunkami, fajne byly pingwiny za szyba, mozna bylo sobie zobaczyc jak plywaja pod woda :)
Hania jak zwykle zadowolona. "Najciekawsza" byla pantera sniezna, ktorej nikt nie widzial. ale oblsuga zoo dobrze sie zabezpieczyla, wypisujac bzdurne karteczki po drodze typu ( "popatrz tu musiala byc sniezna pantera widzisz jej slady ?" ) albo czaszka - "to zostalo zjedzone przez sniezna pantere" Nikt jej oczywiscie nie zobaczyl :)
Po wizycie w zoo poszlismy dalej pospacerowac w gore parku, natykajac sie przy okazji na ... Sandre Bullock z dzieckiem :) !!
Pozniej znowu metro i do domu bo miasto zaczyna nas juz meczyc.
Aaaa z mobilnych nowinek Hani, zaczela sie czolgac, i umiejetnie wykorzystuje swoja nowa umiejetnosc :) .
Jutro odpoczynek , a w niedziele ...... Mexico :)
POzdrawiamy