Geoblog.pl    nazar    Podróże    Trójca w Meksyku 2013    Isla Mujeres , Coba i skoki w cenotach
Zwiń mapę
2013
14
lip

Isla Mujeres , Coba i skoki w cenotach

 
Meksyk
Meksyk, Isla Mujeres
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10036 km
 
Jutro ostatni dzień naszego pobytu w Mexico i czas podsumowań ale wcześniej to co robiliśmy w międzyczasie:

Odwiedziliśmy wyspę na wschód od Cancun - Isla Mujeres . Jest to stosunkowo nieduża wyspa w cudowną wodą łądnymi plażami i generalnie można tam siedzieć cały dzień, pływając z rybkami, popijając drinki i nic nie robić ( poza uganianiem się za dzieckiem oczywiście ).
Na zdjęciach satelitarnych woda najciekawiej wyglądała na północy, tam też pojechaliśmy taksówką po tym jak dostaliśmy się na wyspę po 15 minutach na promie z Puerto Juarez. Plaża bardzo miła, zainstalowaliśmy się na fajnej leżance z baldachimem , ale po 1,5 godz. Przyszła Pani i chciała nas za tą przyjemność skasować 200 Peso. Trzeba się było więc zawijać i przeszliśmy na plaże obok, też leżanka i za friko pod warunkiem że zamawiało się coś w restauracji. Snoorkeling okazał się bardzo fajny przy pobliskiej rafie, tym bardziej że jacyś amerykańce z wycieczki dostali karmę dla rybek i rozsypywali więc ryb było mnóstwo. Tak właśnie spędziliśmy cały dzień na wyspie :D

Kolejny nasz wypad to kierunek Punta Alen na południe od Tulum, droga prowadzi przez park Sian Kaan , malownicza droga ale strasznie wyboista i nie dało rady naszym małym hiundajkiem pocisnąc 50 km z Hanką latającą w samochodzie. Zatrzymaliśmy się więc na jednej plaży po drodze. Plaża piękna, duże fale, kolor wody oczywiście bajka.

Zdecydowaliśmy się na odwiedzenie jeszcze jednych ruin , tym razem było to miasto Coba jakieś 1,5 godz samochodem od naszego mieszkania. Miasto naprawdę robi wrażenie, baardzo wiele świątyń, dwa boiska do gry, oczywiście w środku "lasu" jedyny nasz problem to to że za późno wyjechaliśmy i było już stado ale to dosłownie staaaado turystów. Na najwyższą z piramid można było wyjść, widok z góry fantastyczny, ale tłoczący się na niej ludzie trochę psuli klimat jaki można było poczuć w mieście Ek Balam 2 tyg wcześniej.

Dosłownie kiedy przeszliśmy przez wyjściową bramę rozpętała się ostra burza. W planie było jeszcze odwiedzenie dwóch cenot, które znajdują się około 6 km od ruin, w potężnej ulewie i między piorunami walącymi dookola nas, jechaliśmy w ich kierunku. PIerwsza którą zobaczyliśmy była wprost niesamowita. Schodziło się do niej stromymi krętymi schodami, z góry ciurkiem lała się woda bo cały czas padało. Zeszliśmy do jaskini, pełnej stalaktytów stalagmitów z jednym otworem na sklepieniu przez które waliła woda z powierzchni. Widok obłędny. W dole oczywiście czyściutka woda. Można by tam spędzić cały dzień, była to chyba najpiękniejsza cenota jaką zobaczyliśmy na tym wyjeździe.
Niedaleko od niej znajdowała się druga. Podobnie jak pierwsza, była to jaskinia, o wiele wyższa od tafli do sklepienia, było jakieś 20 metrów. Na schodach były dwie platformy do skoków, niższa i wyższa ( przy samej góze - ale zagrodzona liną ) . Już skok z pierwszej przyprawiał o dreszczyk emocji, ale koleszka na dole powiedział mi że można skakać z tej drugiej a zagrodzona jest po to żeby odstraszać potencjalnych samobójców :). Nie namyślając się wiele wylazłem na górę odczepiłem linę i stanąłem na krawędzi. W Mordę !!!! Jest wysoko mówię do małych ludzików w wodzie na dole :) Wszyscy się na mnie patrzą to już nie mogę zrezygnować - Lecę!!!!!!
Plum i po strachu :) Masakra coś zajebistego :D:D:D Trening przed kanionami.

W kolejnych dniach odwiedziliśmy jeszcze dwie cenoty. Jedna baardzo ciekawa też jak by jaskinia ale z powierzchni można było skakać w dziury w ziemi i lądować w wodzie w dole jaskini :) 5 minut spacerem od niej znajdowała się kolejna już jak by na powierzchni, z platformami do skakania, też wyyyysokimi !!! Trzeba było skakać :D

Później plażowaliśmy , znaleźliśmy plaże z fantastyczną rafą ( wreszcie tętniącą życiem w Meksyku ) i było co oglądać.

Teraz już powoli zbieramy się do wyjazdu, spędziliśmy tu super czas, choć przyznać trzeba że z 10 miesięcznym dzieckiem podróżowanie nie należy do najłatwiejszych rzeczy. Nie wspomnę już o tym że nie da się zobaczyć tego wszystkiego co można by ... ale człowiek cały czas postawiony jest na baczność, uwaga na wodę, patrz co bierze do buzi itd itd :) Jesteśmy więc trochę zmęczeni aczkolwiek w pozytywnym tego słowa znaczeniu bo pewnie podróży tej nie zapomnimy do końca życia.
To zapewne ostatni wpis z tej wycieczki, dzięki wszystkim za komentarze, szczególnie babciom ( już niedługo wynajmiemy Wam Hankę nie martwcie się :) )
Niedowiarkom mówiącym że z dzieckiem się nie da udowodniliśmy że się da i może być super.
Do zobaczenia w Polsce !!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (3)
DODAJ KOMENTARZ
be
be - 2013-07-14 17:32
Dzieki Bogu ze juz konczy sie Wasz wyjazd i moze wreszcie bedzie troche mniej nerwow dla babc a troche wiecej radosci z bliskosci wnusi .Czekamy z utesknieniem , tylko czy nas pozna ? Calujemy ,szczesliwych lotow i do zobaczenia w domku .
 
Gała
Gała - 2013-07-14 23:03
Rewelacja. Gratuluję i podziwiam za wyjazd z hanką. jestem z Wami i ciekaw co wymyslicie za rok ! Nazar daj znać jak się wrócisz do kraka, mam biznes do Ciebie !
 
ella
ella - 2013-07-15 14:17
jak się nie da? Co się nie da? :) wracajcie, kolejna wycieczka czeka juz na dniach. Hanka podróżniczka musi zaliczyć jeszcze lokalne atrakcje, a i dla Was nie zabraknie rozrywki :D muah!
 
 
nazar
Tomasz Nazarewicz
zwiedził 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 35 wpisów35 93 komentarze93 153 zdjęcia153 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróże
17.06.2013 - 14.07.2013
 
 
24.12.2008 - 16.02.2009