Nie pisaliśmy nic, bo od kilku dni w sumie to nic nie robimy :P . Jeździmy wzdłuż wybrzeża i odpoczywamy na plażach.
Na początek, pojechaliśmy do Tulum ( właściwie troszkę za Tulum ) i tam spędziliśmy na miłej plaży prawie cały dzień. Spore fale , ale sporo wodorostów co nie zmienia faktów że było bardzo przyjemnie.
Kolejnego dnia wybraliśmy się na plażę w zatoce Soliman, tutaj woda okazała się Meeega !! Najładniejsza w jakiej do tej pory pływaliśmy. Około 100 metrów od brzegu rozciągała się rafa i można było pooglądać sporo fajnych rybek, kiedy wracałem już dobrzegu koło nosa przepłynął mi żółw ale byłem już zmachany i nie dałem rady go dogonić :)
Jedynym problemem tej plaży jest to że ciężko się na nią dostać bo tutaj są same prywatne posiadłości, musieliśmy przejść przez jakiś dom ( nikogo nie było ) :P , i udało się ;] Rozłożyliśmy się na ich leżakach, ale po godzinie podszedł jakiś miły Pan cieć i kazał nam spadać na piasek ;]. Póżniej przejechalismy kawałek na południową cześć zatoki i zjedliśmy po pysznej wielkiej czerwonej rybie . Ogólnie dzień baaardzo udany, wieczorem małe dancy i do spania ;]
Dzisiaj pojechaliśmy do zatoczki dalej na południe , tutaj trochę rozczarowanie, wejście do wody po kamolach, rafa taka se, właściwie to nijaka, ale zaraz za naszymi plecami znajdowała się casa cenote, Cenota baardzo różniąca się od tej w Ek Balam, woda tutaj wpada do morza, przepływając jaskinią pod powierzchnią ziemi, całkiem fajna przygoda płynąc tak w głąb lądu pomiędzy mangrowcami, wiele ryb, mniejszych większych, warto było.
Później skoczyliśmy jeszcze do naszej ulubionej knajpki na plaży w Playa, i wróciliśmy do mieszkania.
Jutro jedziemy na Isla Mujeres, mam nadzieję że pogoda dopisze bo plaże podobno magiczne.